Trzy slowa od Grzegorza Skurczaka
Głównym inicjatorem spływu był A.S. W wakacje 1997 odwiedziłem Drawieński Park Narodowy zrobiłem parę zdjęć i coś wspominałem o spływie kajakowym, Basia spojrzała na mnie przestraszona, bo akurat staliśmy na moście w Barnimiu a woda tam przelewa się jak w górskiej rzece. Jesienią trafiłem do szpitala i gdy Andrzej S. odwiedził mnie, a był to listopad albo grudzień powiedział, że w przyszłym roku nie zorganizuje spływu i poczeka na mnie.
Krotka idea powstania spływow opowiedziana przez Andrzeja Skurczaka
Prolog
Święta Wielkanocne 1997 – Kalisz Pom. U rodziców spotkaliśmy się z rodziną AK. Przy tradycyjnym wieczornym brydżu zaczęliśmy rozmawiać o planach wakacyjnych. Ja z Asią wspomnieniami sięgnęliśmy czasów szkolnych kiedy to pływaliśmy na żaglówkach. Padło nawet stwierdzenie, że można byłoby gdzieś pożeglować ale skończyło się jedynie na rozmowach. Żadnych decyzji wówczas nie podjęliśmy i temat ten na razie poszedł do lamusa.
Jesień 1997. Grześ znalazł się w szpitalu i przeszedł operację kręgosłupa. Cała nasza rodzina jedzie na Śląsk aby odwiedzić Grzesia i podtrzymać go na duchu. Na szczęście – jak wiemy – wszystko skończyło się pomyślnie. Grześ po zabiegu zaczął przechodzić rehalibitację. Ma zakaz przeciążania się.
Czas pierwszych decyzji
Boże Narodzenie 1997 – Kalisz Pom. Jak zwykle przy wieczornym brydżu zaczęliśmy z J.A.K rozmowę o żaglówkach. Może tydzień wakacji spędzić np. na Mazurach? Cała rodzina spotka się na łonie natury, zintegrujemy się w ten sposób lepiej aniżeli przy okazjach uroczystości rodzinnych (np. wesele, święta itp.) przy stole. Dzieci lepiej się poznają itp., itd… Mam sprawdzić ceny i warunki czarterów jachtów.
Wielkanoc 1998 – Kalisz Pomorski – karta wyjątkowo mi nie „idzie”, dziadek z AK ciągle nas ogrywają. Staram się odwrócić ich uwagę z kart na stary temat – żaglówki. Po zapoznaniu się z cenami czarterów stwierdziliśmy, że jest to impreza droga. Ponadto dzieci są jeszcze trochę za małe aby uczestniczyć w czymś takim. Temat upadł bo pojawił się nowy: zaproponowałem z „głupia frant” – a może kajaki? AK poparł mnie a dziadek podsunął – Drawa?! W czasie ostatnich wakacji Grześ z Basią, dziećmi i Michałem byli w Parku Drawieńskim i bardzo spodobała się im Drawa! Postanowiłem temat ten „pociągnąć” i zorganizować spływ dla całej naszej rodziny. Dziadek zaopatrzył mnie w przewodnik po Drawie wg którego zacząłem planować trasę spływu. Na początku maja otrzymałem informację od Grzesia, że ze względu na rehabilitację nie jest w stanie wziąć udziału w spływie. Ponieważ sprawy organizacyjne nie były jeszcze rozkręcone do końca, zapadła decyzja o przesunięcie spływu na rok 1999.
Tego wieczoru, gdy tak karta źle mi szła – przegrałem sromotnie.
Organizacja splywu
Wielkanoc 1999 – Kalisz Pom. zapadły ostateczne decyzje. Latem organizujemy spływ na Drawie na odcinku Czaplinek do …. no jeszcze nie wiadomo. Umówiliśmy się z AK na objazd (stał się coroczną tradycją) i zaplanowanie szczegółowe trasy. Lista uczestników była krótka: Michał, moja rodzina i rodzina AK z Adamem. Grześ poinformował, że nie dostanie urlopu a ponadto nie może się jeszcze przeciążać. Po objeździe zaplanowaliśmy odcinek górny Drawy z Czaplinka do mostu na trasie Kalisz P-Drawsko P. Kajaki zamówiłem w Drawnie u prywaciarza – Franciszek Nowak. Dawał lepsze warunki niż DPN. Jak się później okazało, kajaki były mało sterowne a jeden z nich dziurawy. W następnych latach relacja cen się wyrównała a kajaki które braliśmy w DPN lub PTTK były sprawne i łatwe w sterowaniu. W lipcu okazało się, że Grześ dostał urlop. Nie udało mi się „domówić” dodatkowych kajaków. Popłynęliśmy całą rodziną na 5 kajakach – więcej osób niż planowałem miało służbę obozową. Ale to już osobny temat, zainteresowanych odsyłam do lektury kroniki: Drawa 1999.
Leave Your Comment
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.